– Podwójny…Stać mnie!
Anglicy po blokadzie portów przez Poleona (tak nazywała go złośliwie Józefina, ale żonie wolno) wartość koniaku może jeszcze docenią, ale innym nacjom wytłumaczyć, że chciało się pić i luksusu i nie było co? Nie pojmą. Bułgarskiej terpentyny nie pili, życia nie znają. Cognac, to Cognac. Jedyny w swoim rodzaju winiak. Wyjątkowy, bo i siedlisko niezwyczajne. Grande Champagne, Petite Champagne, Borderies.
Jestem w wieku, w którym mam już swój ulubiony warzywniak. Co więcej – mam ulubioną wytwórnię w Cognac. Przez jakiś czas miałem niekłamaną przyjemność oprowadzać turystów dla jednej z największych tam destylarni, ale mimo to serce zostawiłem jednak w Cognac Otard. Dlatego, że winiak wyjątkowy, nie dlatego, że speluna urządzona w miejscu narodzin Franciszka I, którego cenię nie tylko za renesans. Jeśli ryzykować i wierzyć Wiktorowi Hugo – W przypływie szczerości i deprechy przyszło mu formie diamentowej na szkle myśli wyrazić, co sądzi o fochu.
Souvent femme varie, bien fol qui s’y fie.
Po polsku to nic innego, jak parafrazując: dlaczego się śmiejesz? – miał być foch, ale mi się emocje pomyliły. Literalnie zaś tłumacząc to: kobieta zmienną jest i głupi, kto jej zaufa.
Zdrada czai się w koniaku.
Józefina – Róża Beauharnais po pierwszym mężu jej było – mawiała jeszcze kpiąco do Cesarza – Bon -a – Part. Dobry, ale tylko po części. Cognac. jest bardzo dobry. Zawsze. Chyba, że jest VS. wtedy nadaje się tylko do drinów, tego nikt normalny we Francji nie pije czystego. Wylać żal.