W trakcie budowy pont Neuf krążyły tak niezliczone pogłoski o fuszerce i podpieprzaniu materiału, że nasze osiedla z wielkiej płyty mogą rumienić się ze wstydu i zazdrości.
François Rabelais, sam Francuz z pochodzenia, paryżanin jedynie z miejsca pochówku – pisał:
Paryżanie bowiem jest to naród z przyrody swojej tak głupi, gapiowaty i nicpotem, że lada kuglarz, lada kramarz wędrowny, lada muł przybrany dzwonkami, kobziarz przygrywający na placu, zgromadzi więcej ludzi, niż który godny wykładacz Ewangelii.
Nawet jeśli ufać dworskiemu satyrykowi, to nie byli na tyle głupi, żeby nie kojarzyć faktów.
Inicjator budowy, Henryk III Walezy , najpierw 2 listopada 1577 powołuje Commission chargée d’assurer la bonne construction du pont et le suivi des travaux, komisję, która ma nadzorować budowę i pilnować, żeby nie kradli, a dopiero później, 31 maja 1788, w towarzystwie matki i żony kładzie kamień węgielny pod budowę mostu.
Nikt w Paryżu nie ma wątpliwości, że kolejność nie jest przypadkowa. Lepiej w momencie otwarcia, już za panowania Henryka IV, pozwolić królowi w 1607 roku najpierw przewieźć mostem dostojny królewski tyłek, niż narażać własny. Jeśli most wytrzyma ciężar królewski, to zniesie i wychudzone zadki paryżan, dla których spacer przez odsłaniający widok na rzekę będzie pierwszym kontaktem z Sekwaną w ich życiu. To nie żart. Długo, bardzo długo wielu z nich rzeki nie widziało, bo wszystkie mosty przed Pont-Neuf (czy pont Neuf, jak chcą dziś, żeby nazwę zapisywać) zabudowane były domami i zasłaniały widok na rzekę.
Ten też miał taki być. Dziś z dumą Paryż prezentuje swój najstarszy zachowany most, który „jako pierwszy nie miał domów i piwnic”. Piwnice ma, domów nie, choć w pierwotnym projekcie były. Co poszło nie tak.
Zapraszam na spacer po Paryżu w towarzystwie licencjonowanego przewodnika. Opowiem. G.I.N/ guide-conférencier do Państwa usług.
zdjęcia poniżej dzięki uprzejmości :
©BnF Gallica
©Musée Carnavalet Paris