Średniowieczem zawładnęła Apokalipsa św. Jana. Potrzebowało świątyni skalą dorównującej Świątyni Salomona będącej odzwierciedleniem mitycznej Niebiańskiej Jerozolimy.
Średniowiecze dwoiło się i troiło, a prace postępowały w tempie, którego (biorąc pod uwagę dostępne wówczas środki techniczne) współcześnie nie potrafimy sobie wyobrazić. Świat średniowiecznej wyobraźni, duchowość, sposób pojmowania Boga, miejsce religii i katedry w XII i XIII wieku są dla nas tak odległe, odgrodzone murem niezrozumienia, że nie potrafimy dziś pojąć tej formy myślenia czy specyficznego wyrażania potrzeb duchowych civitas.
Moim zadaniem jest to przybliżyć. Pozwolić zrozumieć, co tak pięknie opisał Duby:
Civitas było „światem, który żył dla katedry i z katedry, z domami przytulonymi do jej nóg, ulicami oplatającymi jej stopy i polami, łąkami, wioskami, od których zwracano się ku niej i podziwiano ją. Wieśniak mógł sobie mieszkać w ubogiej chacie, a rycerz na zamku, ale i jeden, i drugi miał, żywiąc te same uczucia, taki sam udział w życiu katedr, jej powolnej budowie, trwającej całe stulecia, w jej wzrastaniu […] Wszyscy bez żadnej różnicy wiedli w katedrze wspólny żywot. Każdy, kto na noc zamykał się w swej nędzy wiedział, że gdzieś na zewnątrz, bliżej lub dalej, znajduje się i do niego należące bogactwo.
Katedrę w Chartres widać z odległości kilkunastu kilometrów.