Kiedy jesteś jak doktorJoseph Ignace Guillotine. Jesteś lekarzem, przeciwnikiem kary śmierci, chcesz ulżyć cierpieniu, nie wynalazłeś gilotyny, nazywanej pierwotnie od nazwiska rzeczywistego twórcy Luizonką, ale masz dziejowego pecha i Pixar w kultowej bajce umieści swoich bohaterów pod twoją witryną robiąc z ciebie potwora. Jedna scena w Ratatouille i wystarczy, żeby działająca od 1872 roku rodzina, słusznie zajmująca się eksterminacją paryskich szczurów, została znienawidzona przez wszystkie dzieci.
W czasach Rewolucji była we Francji rodzina katowska Sansonów piastująca urząd executeur des hautes oeuvres de Paris. Robota była dziedziczna, zarobki stabilne, skazani chętnie katowi wręczali łapówki, żeby ten sprawił się bezboleśnie, ale wpadki i tak się zdarzały, wstyd był wtedy na cały Plac Rewolucji. Pieniędzy mieli jak diabeł gwoździ, a mimo to trudno im było znaleźć chętnych do ożenku i zamążpójścia. Nie wiedzieć czemu – potencjalni kandydaci skrzętnie córki katowskie omijali, choć zasobne. O urodzie nic nie wiemy.
Wynalazca tapette à souris – nowoczesnej łapki na myszy, Etienne Aurouze i jego familia w nieporównywalnie lepszej od Sansonów są kondycji, bo po 150 latach Cécile i Julien Aurouze nadal rodzinny biznes prowadzą. To już czwarte pokolenie szczurołapów.
Gilotyna, trochę mniej subtelna łapka – jak żadne inne urządzenie – na stałe zadomowiła się w świadomości i szeroko pojmowanej kulturze nie tylko francuskiej. My bawiliśmy się w ruski czołg, oni w egzekucję. Nic dziwnego. Pracowała intensywnie i skutecznie, niczym Rudy 102. Była tak efektywna, że w pewnym momencie krew na placu przestała wsiąkać w ziemię, a Jean-Sylvaine Bailly, pierwszy mer Paryża, mógł jedynie radzić Paryżanom, by ci wieszali w oknach zioła, które być może zapobiegną wybuchowi epidemii. Dziwne to podejście naukowca, ale w stolicy nic mnie już nie rusza. Nie dziwią zatem wydarzenia sesji rady miejskiej z lipca 2022 roku. Szczur Remy namieszał w głowach dorosłym. Pardon, w Paryżu nie mówimy już szczur (Rat). Mówimy Surmulot.
Les rats de Paris sont victimes des préjugés humains, et il faut les renommer pour qu’ils ne soient plus stigmatisés. Szczury Paryża są ofiarami ludzkich uprzedzeń i powinno się je nazywać inaczej, żeby nie były dłużej stygmatyzowane.
Wcale nie chodzi tym razem o gwiazdki Michelina, obrażanie potencjalnego, gwiazdkowego szefa kuchni, który we Francji jest Bogiem ze wstążką orderu Legii Honorowej. To bym jeszcze zrozumiał, dobre żarcie jest ważne. Douchka Marković, radna Paryża z ramienia partii Animalistów, która cytowane słowa wypowiedziała dodała, że nie uważa za konieczną eksterminację tych uroczych kumpli Remy’ego, bo są naszymi pomocnikami w kontroli odpadów usuwając kilkaset ton ścieków i udrażniając rury. Rada miejska kpiła przez pół roku.
Słownik Larousse’a podaje, że ten Surmulot – szary czy brunatny jak kto woli – zastąpił w Paryżu niebezpiecznego czarnego. Dla rodziny Aurouze to nadal zwykły szczur kanalizacyjny, co jasno stoi w witrynie. Sorry, ale ja dalej będę mówił z szacunkiem pani minister, ministra mi przez usta nie przechodzi.
Ostatnia głowa ścięta ostrzem gilotyny spadła w Marsylii 10 września 1977 r. Hamida Diandoubi ścięto po uznaniu go winnym gwałtu, tortur i aktów barbarzyństwa. Łapki pracują nadal. Szczury w witrynie z 1925 roku, zabytkowe, dlatego poświęcamy im uwagę. Zatłuczone tymi pierwszymi egzemplarzami nowoczesnej tapette à souris.
Zwiedzanie z polskim, licencjonowanym przewodnikiem po Paryżu? Zapraszam, opowiem Państwu piękną historię.