Wiele lat temu w „Zeszytach Literackich” Adam Zagajewski trochę z niedowierzaniem powtórzył za Jorge Luisem Borgesem anegdotę, której bohaterem jest Paul Verlaine, poeta wyklęty. Verlaine zapytany, co sądzi o symbolizmie, miał powiedzieć:
„Symbolizm? Przykro mi, ale nie znam niemieckiego”.
Z niedowierzaniem, bo Borges był mistrzem mistyfikacji i tworzenia anegdot, a Verlaine obiektem anegdot był wdzięcznym, w końcu nie wszyscy kochankowie do siebie strzelają. Tym razem anegdota okazała się prawdziwa, a potwierdzenie Zagajewski znalazł w źródłach.
Pozostałe anegdoty trudniej zweryfikować. Czy rzeczywiście zapijaczony Poeta Wyklęty pod koniec życia nie wychodził przez kilka dni z łózka, bo nie stać go było na zmianę czystej bielizny? Ponoć.
Verlaine pomimo osłabienia wywołanego absyntem wolał nadrabiać drogi, byle tylko na wieżę nie spoglądać. Kilka tysięcy ton barbarzyńskiej stali, ten Szkielet Dzwonnicy, Ce squelette de beffroi, jak ją nazwał – był dla niego podobnie jak symbolizm: po prostu wrednie barbarzyński i niemiecki. Obrazu wieży nie poprawiały nawet wspomniane w anegdocie wypijane litry Fée Verte, Zielonej Wróżki. Po pijaku dalej była brzydka, choć piołunówka miała powodować ślepotę.
WW1876 roku część impresjonistów opuściła położoną przy Rue des Batignolles hałaśliwą Café Guerbois (regularnie łykali tam Claude Monet, Pierre-Auguste Renoir, Alfred Sisley) i poszła pić w spokoju do Café de la Nouvelle Athènes, w okolice Placu Pigalle, gdzie królował Absynt – zielona wóda smakowa zakazana w 1915 roku, bo powodowała napady padaczkowe. Naturalizm Zoli natchnął Edgara Degasa, który wywołał skandal obyczajowy przedstawiając uderzający skrajną samotnością obraz paryskiej Bohemy w Nowych Atenach – posępną aktorkę Ellen Andrée, z nieobecnym wzrokiem i trupią twarzą oraz ubranego w zniszczone łachy grawera – Marcellin’a Desboutin’a, który odwraca od niej wzrok (oboje to przyjaciele malarza).
Zapraszam na wycieczkę po mieście, opowiem o modnym wówczas japonizmie zastosowanym przez Degasa w kompozycji. Obraz Degas’a pokażę w Musée d’Orsay.
Suivez-Moi! Tomek Jungowski